Ostatnie doniesienia z tureckiej gospodarki odbijają się szerokim echem na rynkach finansowych. Warto sprawdzić, jak Turcja znalazła się w tym punkcie?
Po wygranych wyborach parlamentarnych w 2012 roku prowadzona była ekspansywna polityka monetarna. Stopy procentowe pomimo wzrostu gospodarczego i narastającej presji inflacyjnej pozostawały na sztucznie zaniżonym poziomie. Miało to na celu utrzymać za wszelką cenę wysoki wzrost gospodarczy, poprzez tani koszt kredytu. Dynamiczny rozwój od samego początku finansowany był zagranicznymi kredytami. Zapożyczały się głównie państwowe przedsiębiorstwa oraz banki, które finansowały rozbuchaną konsumpcję oraz inwestycje.
Inflacja konsumencka CPI doszła obecnie do poziomu niespełna 16 proc . Rentowności 10-latek poszybowały do historycznie najwyższego poziomu blisko 23 proc. Jest to o tyle istotne, że Turcja ma głównie zadłużenie zagraniczne w walutach obcych - szczególnie w przedsiębiorstwach. W okresie 12 m-cy turecka waluta straciła w stosunku do amerykańskiego dolara blisko 100 proc i jej wartość znalazła się na historycznie najsłabszym poziomie 7 lir za dolara. Oznacza to, że drastyczne osłabienie się liry spowodowało bardzo dynamiczny wzrost kosztów rolowania długu i spłaty odsetek.
Przyrastające dynamicznie zadłużenie rodzi obawy o stabilność tureckiego sektora bankowego. Efekt domina może pociągnąć za sobą europejskie banki. Financial Times dotarł do raportu Europejskiego Banku Centralnego, który analizuje istotną ekspozycję europejskiego sektora bankowego na tureckie przedsiębiorstwa. Są one zadłużone w ok. 40 proc w walutach obcych i nie będą w stanie regulować swoich zobowiązań, przy tak mocnej przecenie liry. Głównie dotyczy to banków hiszpańskich i włoskich. Do tego dochodzi ogromny deficyt na rachunku obrotów bieżących w handlu zagranicznym. Fitch w piątkowym raporcie ocenił, że deficyt na rachunku obrotów bieżących sięgnie w tym roku 6,1 proc PKB, a to oznacza, że trzeba będzie pozyskać z zagranicy znaczny kapitał (ponad 50 mld dolarów).
Nie pomaga postawa prezydenta Erdogana, który ogranicza niezależność Tureckiego Banku Centralnego. Przypomnijmy, że ministerstwem finansów i skarbu kieruje od niedawna zięć prezydenta - Berat Albayrak. Do tego dochodzą wypowiedzi głowy państwa, mówiące o tym, że wysokie stopy procentowe powodują wzrost inflacji, co jest sprzeczne z podstawową wiedzą zawartą w podręcznikach do ekonomii. Kluczowym wątkiem jest zaostrzający się konflikt dyplomatyczny pomiędzy Donaldem Trumpem a Erdoganem. Prezydent Trump autoryzował podwojenie ceł na turecką stal i aluminium eksportowane do USA, co oznacza, że stawki te wzrosły do, odpowiednio, 20 proc i 50 proc.
Sytuacja jest zatem dynamiczna i wpływa na wzrost zmienności zwłaszcza na rynkach wschodzących. Sytuacje może łagodzić szybka i zdecydowana podwyżka stóp procentowych, która przywróciłaby wiarę w niezależność tureckiego banku centralnego. W nadchodzących dniach rynki finansowe wycenią ryzyka fundamentalne spółek mających związek z turecką gospodarką.