Sukces Ubera, Airbnb czy chociażby lokalnego Panka zachęcił kolejne firmy i samych konsumentów do śmielszego spoglądania w kierunku rynku najmu i współdzielenia. Czy sharing economy to trend, którego już nie da się zatrzymać?
Sharing economy jako skutek internetowej rewolucji
Dynamika zmian związanych z rozwojem internetu i e-biznesów dla wielu wciąż jest zaskakująca. Tymczasem dla różnego rodzaju przedsiębiorstw najbardziej atrakcyjną grupą odbiorców są osoby z pokoleń, które w ogóle nie mają pojęcia o erze przedinternetowej.
Co ich charakteryzuje? Przede wszystkim przywiązanie do urządzeń określanych mianem “smart”. To właśnie dzięki nim komunikują się, kupują i załatwiają większość tych codziennych i mniej codziennych spraw. Najmłodsi konsumenci w dużej mierze stawiają również na mobilność, oszczędność i ochronę środowiska. Nic więc dziwnego, że w odpowiedzi na te wszystkie trendy, zaczęły powstawać usługi opierające się na ekonomii współdzielenia.
Sharing economy to - mówiąc najprościej - idea zakładająca, że zamiast kupować, wynajmujemy lub dzielimy się z innymi. Możemy na przykład wspólnie korzystać z auta, kosiarki czy innych urządzeń.
Wynajem i coliving czy jednak mieszkanie na własność?
Wg Eurostatu 83% Polaków posiada lub będzie w przyszłości posiadać własną nieruchomość. To znacznie wyższy wskaźnik niż w innych krajach europejskich, jak Niemcy czy Francja. Skąd to nasze umiłowanie do własności? Przede wszystkim ze względów kulturowych. Wciąż uważa się, że osoba, która ma własne mieszkanie lub dom to ktoś, komu się powiodło. Ale przekonanie to w ostatnim czasie może mocno zweryfikować sytuacja ekonomiczna.
Przez wysokie stopy procentowe zdolność kredytowa Polaków maleje. Z kolei ceny mieszkań na rynku pierwotnym w wielu ośrodkach miejskich osiągnęły pułap 11-13 tys. za metr kwadratowy. Sytuacja na rynku wtórnym wcale nie jest lepsza. Ze względu na deficyt mieszkań, nawet za zaniedbane lokale do gruntownego remontu trzeba słono zapłacić. I właśnie z tych wszystkich względów coraz więcej Polaków decyduje się na wynajem mieszkania, który często traktowany jest jako przymus ekonomiczny.
Mieszkania na wynajem również nie należą do najtańszych. Kawalerka w atrakcyjnych dzielnicach Warszawy potrafi kosztować 2,5-3 tys. zł. Dlatego na popularności zyskuje coliving, który może przybierać bardzo rożne formy. Najprostszą są mieszkania na wynajem podzielone na pokoje. Wynajmujący płaci za 1 pokój + możliwość korzystania z przestrzeni wspólnej. Warto jednak zauważyć, że w takich lokalach bardzo często wynajmujący musi przejść casting, w którym udział bierze właściciel i pozostali lokatorzy.
Inna forma colivingu jest przeznaczona dla freelancerów i osób dużo podróżujących. To możliwość wynajęcia pokoju od kilku godzin do kilku, kilkunastu dni w mieszkaniu ze współlokatorami. Jeśli będziesz w nim dłużej, możesz mieć w tym czasie nawet kilkunastu lokatorów, którzy będą się dość szybko rotować.
Po covidzie coworking nadal ma się dobrze
Covid bardzo zweryfikował wielkopowierzchniowe biura. Wielu pracowników podczas pandemii przeniosło się do swoich domów i już nie wróciło. Niektórzy przedsiębiorcy na stałe wprowadzili homeoffice lub tryb hybrydowy. W konsekwencji wynajem powierzchni biurowej w centrum miasta nie jest już koniecznością. I właśnie na tym korzystają wszelkiego rodzaju przestrzenie coworkingowe, które użytkują już nie tylko wolni strzelcy, ale również małe i średnie firmy.
Innym i stosunkowo nowym trendem są tzw. worlofty, czyli niewielkie kawalerki przystosowane do pracy zdalnej. W takich miejscach najważniejsze jest efektywne wykorzystanie przestrzeni, a także szybki internet i inne udogodnienia. Worlofty prawdopodobnie będą zyskiwały na popularności zwłaszcza wśród singli, freelancerów i osób dużo podróżujących między oddziałami swoich firm ulokowanych w różnych miastach.
Co jeszcze można współdzielić?
Tak naprawdę łatwiej byłoby wymienić rzeczy, których nie da się współdzielić. Na wielu osiedlach powstają lokalne wymienialnie książek, a subskrypcje są w zasadzie naszą codziennością. Luksusowe marki mówią o tym, że zmieniają swój model działalności ze sprzedaży na wynajem lub dodają taką usługę. Współdzieli się również sprzęty domowe, samochody, a nawet narzędzia.
Jesteśmy coraz bardziej nowocześni, a minimalizm coraz mocniej wkrada się do naszych domów. Dzięki temu oszczędzamy pieniądze, przestrzeń i energię. A w dodatku nie musimy przejmować się spadkiem wartości danej rzeczy. I tego trendu raczej nie da się już zatrzymać, co potwierdza raport portalu Statista, wg którego wartość globalnego sharingu w 2025 roku ma wynieść aż 330 mld dolarów.
Źródła:
https://blog.otodom.pl/2021/08/sharing-economy-na-rynku-nieruchomosci-w-polsce-i-na-swiecie.html
https://300gospodarka.pl/news/wynajem-mieszkania-rynek-nieruchomosc-raport
https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/sharing-economy-nowa-ekonomia-wplynela-na-swiatowy-rynek/l754w2b
https://erif.pl/poradnik-konsumenta/oszczedzanie-dzieki-sharing-economy/
https://300gospodarka.pl/news/wynajem-mieszkania-rynek-nieruchomosc-raport
https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/sharing-economy-nowa-ekonomia-wplynela-na-swiatowy-rynek/l754w2b
https://erif.pl/poradnik-konsumenta/oszczedzanie-dzieki-sharing-economy/